Określenie „Do it yourself” powstało na gruncie kultury zachodniej. Wyrosło bezpośrednio z subkultur hippisowskich i punkowych. Odnosiło się do samodzielnego ozdabiania koszulek, malowania naszywek, produkowania płyt czy organizowania koncertów. Obecnie kojarzy się raczej z ręcznym wytwarzaniem przedmiotów codziennego użytku, ubrań czy biżuterii.
Oczywiście, nie tylko kultura zachodnia wytworzyła tego rodzaju wzorce. Możemy je zauważyć również na rodzimym gruncie. Wprawdzie nie nazywano tego w żaden szczególny sposób (gdyż zachowanie samo w sobie niczym szczególnym nie było), ale na pewno nieraz rodzice czy dziadkowie opowiadali Wam o czasach PRL. Jak wiadomo,sklepowe półki świeciły pustkami, a (pozwolę sobie teraz zacytować starszych członków mojej rodziny) „trzeba było sobie jakoś radzić„. Samemu więc szyło się czy przerabiało ubrania, tworzyło różnorakie sprzęty domowe itp. Liczyła się wyobraźnia.
Żyjemy w czasach, w których jedną z najbardziej cenionych cech jest kreatywność, a, o ironio, coraz rzadziej korzystamy z niej w codziennym życiu. Konsumpcyjna kultura „podkłada” nam wszystko pod nos – w sklepach znajdziemy dosłownie wszystko. Nie musimy nawet wychodzić z domu – wystarczy wejść na jakikolwiek portal aukcyjny czy stronę sklepu internetowego, zamówić i po paru dniach możemy cieszyć się nowymi produktami.
Nie wszystkim jednak odpowiada ten sposób życia. Wybierają więc inną drogę. Może nieco trudniejszą, może powolniejszą, ale z pewnością ciekawszą. Co więcej, wiele inspiracji można odnaleźć w Internecie. W sieci krąży mnóstwo zdjęć z instrukcjami, które z pewnością ułatwią start początkującym majsterkowiczom. Może więc warto poświęcić kilka majowych wieczorów na zrobienie czegoś samemu?Satysfakcja gwarantowana!