Jakiś czas temu ustalono na przykład, że imigranci mają trafiać do „hot spotów”, czyli… No właśnie, czyli nie wiadomo gdzie. Na dobrą sprawę, cytując jednego z dyplomatów, „nie wiadomo nawet czy jest to miejsce, czy proces”. Mam więc COŚ o nieskonkretyzowanej funkcji, ale jasno określonym celu – dopiero po przejściu przez hot-spot uchodźca mógłby legalnie trafić do krajów unii. I tutaj oczywiście padła też specjalna lista dokumentów, które mają uczynić przyjmowanie uchodźców szybszym i wydajniejszym, musi więc rodzić się podstawowe pytanie – czy jest jakiś powód, poza ilością tych ludzi, który sprawia, że oni po przejściu hot-spotów mieliby dostawać socjal, dach nad głową i nie tylko, a polscy emigranci muszą przechodzić całą urzędniczą drogę krzyżową?
Jeśli różni nas tylko ilość, to myślę, że chętnych do wyjazdy z Polski, zwłaszcza na takich samych warunkach, nie zabranie, dopóki zostanie tu garstka ludzi. Jeśli natomiast są jakieś różnice o innym charakterze, to jakie? Powody emigracji – u nas oczywiście nikt nie ucieka przed wojną, ale nie oszukujmy się – bliżej Syrii są inne bezpieczne kraje, a powody, dla których uciekinierzy biorą na cel Europę, są zawsze albo wyłącznie, albo przynajmniej w głównej mierze ekonomiczne. Nie da się ukryć, że i wśród Polaków wygląda to dokładnie tak samo. A może chodzi tylko o to, że Syryjczycy za bardzo naciskają na jeden kraj, bo głównie lądują we Włoszech, a dotrzeć chcą do Niemiec i Wielkiej Brytanii? No dobrze, my możemy pominąć etap początkowy próby przybicia rozklekotaną łajbą do włoskiego brzegu, ale i tak kierujemy się w tę samą stronę, ale dla nas nikt żadnych ułatwień nie przygotował, co najwyżej możemy liczyć na „brak ograniczeń”, ale żeby zapewniać wikt i opierunek to jakoś nikt się nie pali.
Co nam pozostaje? W sumie niewiele – po prostu trzeba zagryźć żeby i robić to, co się robi. A najlepiej wziąć przykład z Syryjczyków i trzymać się razem. Po co? Po to, żeby pokazać, ze jesteśmy zintegrowaną społecznością, że mimo emigracji zależy nam na naszych świętach, tradycjach, na naszych niepisanych normach towarzyskich i mamy coś, co można nazwać przywiązaniem do Polski, choć oczywiście nie tak poetyckie, żeby od razu wierszem pisać. Właśnie to sprawia, że portale polonijne przeżywają prawdziwy boom – jeśli sprzedajemy, to Polakom, jeśli chcemy kupić, to od Polaków, jeśli szukamy drugiej połówki, to najlepiej też z Polski, a nawet na zwyczajne wiadomości patrzymy z trochę innego punktu widzenia, jakby chcą doszukać się w nich tych prostych fragmentów, które dotyczą nas, jako Polaków, w sposób szczególny i może bardziej niż innych. Cóż więc pozostaje? Czytajcie polskie portale, bo są pisane dla Was!
Kontakt |
O Nas |
Polityka prywatności |
Regulamin |
Ogłaszaj się z nami |
Prasa |
Kwiz |
Deklaracja Misji |
Sklep
©2016 Polski Domek.